Myślałam, że tej kampanii nikt nie wziął w pełni na serio, że ludzie zauważyli jaka jest gówniana. W sumie miałam nadzieję, że wywoła odwrotny efekt i tak jak piszą niektórzy, ludzie się odwalą od kobiet i ich decyzji. Sama w sumie zareagowałam dość łagodnie na ten durny spot, bo mam teraz bardzo dobry czas. Nie wiem jak bym zareagowała na niego jak bym go zobaczyła w ciągu kilku pierwszych tygodni po porodzie albo wtedy kiedy staraliśmy się zajść w ciążę i nic z tego nie wychodziło. Na pewno nie tak delikatnie. Ale okazało się, że konsekwencje tego gówna są większe niż mi się wydawało.
Bo ten spot doskonale trafił do... hmm jak ich określić... mniej światłych. I siedzi taka jedna ciotka z drugą, jedna i druga wpadły przed maturą, poznały się w liceum wieczorowym dla dorosłych kilka lat temu, kariery nigdy nie zrobiły, jedna jest po rozwodzie, drugą utrzymuje mąż, któremu wybaczyła zdrady i picie i tylko dlatego nadal są razem. Dzieci mają już dorosłe. I siedzą i namawiają być może przyszłą synową jednej z nich do tego, żeby zaszła w ciążę "bo kobiety teraz to tylko kariera i blabla i kiedyś tak nie było". I mówią to wszystko jakby nad nią, jakby jej tam nie było. Bo to przecież takie wzniosłe i jak można inaczej myśleć. I mówią i chcą by ich punkt widzenia od razu wprowadzić w życie, ale żadna nie spyta co ta dziewczyna myśli o macierzyństwie. W dupie to mają. Gadają, żeby gadać, bo to teraz na topie temat.
One czują się świetnie, ta nad której głową pizgają ich słowa nie koniecznie.
Podsumowania spotu mam jeszcze trzy.
Pierwsze takie, że ten spot obraził całe stado kobiet, które ani nie pojechały do Tokio, ani nie wyremontowały domu.
Drugie - czemu nie przedstawić macierzyństwa w sposób pozytywny? Czy my na serio musimy ze wszystkiego robić dramat i tragedię? Przecież bycie mamą czy tatą jest fajne i warto tak ludzi zachęcać. Ale tylko tych, którzy chcą, a zastanawiają się kiedy. A całej reszcie dać spokój.
Trzecie - przynajmniej część osób nauczy się jak się pisze zdążyć!