poniedziałek, 15 czerwca 2015

trzysta sześćdziesiątka wokół osi pępka

Miało być chronologicznie, ale się nie da, bo jak ja piszę to to małe coś leży obok i odpierdziela. Jak tu wracać myślami do ciąży jak ona kręci trzysta sześćdziesiątki wokół osi pępka? Do tej pory było w sumie łatwo, bo gdzie się ją położyło to tam leżała. A teraz już chyba tak łatwo nie będzie, bo się dziewczyna zaczyna przemieszczać.

Na kanapie, którą opanowałyśmy, musiałam zrobić zasieki, mury i fosy, żeby było w miarę bezpiecznie. Żaden wiking się nie przedostanie w jedną, żadna mała słodka dziewczynka w drugą. Mury mają swoje plusy, bo można na nich układać jej ulubionych przyjaciół. Więc leży Zosia, Pan Panda, Pan Tomy kratkowanym tyłkiem w stronę oblubienicy, bo inne strony są dla niej nieinteresujące i kilku innych, na razie nie posiadających imion, jako, że wzrok zaczepia na nich na chwilę, więc się o nich nie opowiada. I jak się tak dziewczyna kręci to przestawiaj matko zabawki, tak, żeby nie patrzyła do góry i główki nie zadzierała.

Siedzę więc obok niej, stukam w klawisze, oglądam porannik na jakimś kanale z bzdurami, słucham wrzasków pterodaktylich i przerzucam przyjaciół z muru jednego na drugi, a potem trzeci i czwarty i tak w kółko, bo też w kółko się kręci Gałganica.

A tu podgląd na kratkowany tyłek...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz